15/05/2025
REKLAMA
Start Wkręć się Kocham żużel i jego historię

Kocham żużel i jego historię

„Żeby ludzie wiedzieli, że żużel w Łodzi nie zaczyna się tylko tutaj, na tym stadionie” – mówi Mariusz Sujka. A do rozmowy dorzuca swoją cześć pasji do żużla jego córka – Michalina.
Kocham żużel i jego historię

Skąd wzięła się u Ciebie pasja związana z historią żużla?

Zaczęło się w 1995 roku, gdy klub już oficjalnie wystartował. Wtedy właśnie pojawiłem się pierwszy raz na zawodach. Zaczęło się od zbierania programów i historii łódzkiego żużla. Wszystkie materiały, które gromadzę są związane tylko z łódzkim speedwayem.

 

Czyli, jakbyśmy potrzebowali programu z meczu, dajmy na to sprzed dwóch lat, jest szansa, że takowy znajduje się w twojej kolekcji?

Jest to bardzo możliwe. Myślę, że możemy się cofnąć nawet do lat 80. i 70. Bardziej interesuje mnie historia do 1980 roku i to, jakie były początki u nas.

 

A dlaczego właśnie żużel?

Żużel w Łodzi ma bardzo długą tradycję. Kiedyś stadion pękał w szwach, a w drużynie jeździli wybitni zawodnicy. Postanowiłem to wszystko zebrać, kultywować, żeby ludzie wiedzieli, że żużel w Łodzi nie zaczyna się tutaj, na tym stadionie, ale wcześniej działo się tutaj też coś innego, wyglądało to inaczej. Były inne nazwy drużyn. Byliśmy znani w Polsce. Taka ciekawostka. Pierwsze stowarzyszenie kibiców to był Fanklub J.A.G. Speedway Łódź.

 

Pamiętasz może, w którym to było roku?

Na przełomie 1995 i 1996 roku. Było to oficjalnie zarejestrowane stowarzyszenie kibicowskie, które też organizowało wyjazdy. Mieli gadżety, ale niestety tylko w formie koszulek. W ogóle w tym klubie były straszne problemy z barwami. Gdy klub był reaktywowany, to nasze barwy były takie, jak barwy kasków żużlowców, czyli czerwony, niebieski, biały i żółty. Wiąże się z tym historia. Byłem tym, który uszył pierwszą flagę. W tamtych czasach ciężko było o materiały w takich kolorach kupić w sklepie, więc po prostu wziąłem prześcieradła i je odpowiednio pofarbowałem.

 

Wspominałeś, że kiedyś stadion pękał w szwach, a historia lubi się powtarzać. Myślisz, że i w tym przypadku jest na to szansa?

Wiesz co, musielibyśmy zacząć tutaj walczyć o wyższe cele, nie tylko o play-off. Już na początku sezonu musiałoby zostać powiedziane, że jest budowany skład do awansu. Wtedy jest szansa, że nazwiska zawodników przyciągną ludzi na stadion, no i oczywiście wyniki.

 

Jako pasjonat historii żużla umiałbyś wskazać sezon, który jest najbliższy Twojemu sercu?

Myślę, że takim światełkiem w tunelu był sezon 2022, czyli dość niedawny, i te nieszczęsne play-offy. Pojechaliśmy do Krosna i czar prysł.

 

Są jakieś znaczące różnice, między tym jak było kiedyś, a jak jest teraz?

Jak zaczynaliśmy w 1995 roku, to wiadomo były początki. Część ludzi ze stowarzyszenia pomagała w parku maszyn, więc mieliśmy właściwie bezpośredni dostęp do zawodników w trakcie meczu. Po meczu wszyscy kibice mieli dostęp do zawodników i to bardzo różni obecną sytuację, od tej która była na początku. Do wszystkich gwiazd, które do nas przyjeżdżały, bo w latach 90. gościliśmy też Gollobów, można było podejść, zrobić sobie zdjęcia, wziąć autografy. To było normalne. Gdy zawodnik mówił, dziękuję, już koniec, to nikt nie był nachalny.

Kocham żużel i jego historię
Kocham żużel i jego historię

Który zawodnik najbardziej zapadł Ci w pamięć?

Jest tylko jeden taki – nasza gwiazda Sam Ermolenko, a drugą gwiazdą tego klubu, według mnie był Sławomir Tronina, wychowanek Łodzi, taki nasz zawodnik z krwi i kości. Także Panie Sławku pozdrawiam.

 

Powiedziałeś o gwiazdach, na meczach widzimy Cię z Twoją gwiazdą, jak zaraziłeś córkę pasją do żużla, czy młoda sama się zaraziła i teraz chce przychodzić bardziej niż tata?

[Michalina] Jak nauczyłam się czytać i dowiedziałam się, jakie mecze są tutaj rozgrywane, chciałam tu przyjść.

 

Czyli zaczęłaś od archiwów?

[Michalina] Tak.

 

Miłością do historii żużla również zarażasz córkę?

Jak nauczyła się płynnie czytać, to na przystanku zobaczyliśmy reklamę Orła, taki plakat niewielki. Ona zawsze na to patrzyła i pytała, kiedy pójdziemy.

 

Debiut był na jakim meczu? 

[Michalina] Na Wybrzeżu.

 

To był mecz domowy z Wybrzeżem Gdańsk, a pierwszy wyjazd był daleki, bo aż do Krosna. Wyjechaliśmy i wydawało mi się, że to najdalszy nasz wyjazd będzie, a tu Miśka powiedziała do mnie: no tata widziałam Wilka w Krośnie, teraz chciałabym zobaczyć Diabła w Landshut. Nie udało nam się pojechać i jest to takie nasze niespełnione marzenie, żeby pojechać właśnie do Niemiec do Landshut, bo niewielu kibiców tam było.

 

Michalino, czy opowiadasz czasem w szkole o tym, co robisz w weekendy? Na jakie mecze chodzisz?

[Michalina] Tak często to nie.

 

Więc koleżanki nie wiedzą o Twojej pasji?

[Michalina] Tylko niektórzy koledzy.

 

A zdarzyło się tak, że ktoś z klasy z Tobą przyszedł na mecz?

[Michalina] Tak.

Dodam od siebie, że z klasy Michaliny dwie osoby chodzą na żużel.

 

Michalino, a jakie emocje towarzyszą Ci w trakcie wyścigów? Wyczekujesz każdego kolejnego meczu?

[Michalina] Wyczekuję.

Dodam że to jest jedyne dziecko, które w zeszłym sezonie zaliczyło każdy wyjazd i wszystkie mecze u siebie.

Wstecz