Kocham żużel i jego historię
Skąd wzięła się u Ciebie pasja związana z historią żużla?
Zaczęło się w 1995 roku, gdy klub już oficjalnie wystartował. Wtedy właśnie pojawiłem się pierwszy raz na zawodach. Zaczęło się od zbierania programów i historii łódzkiego żużla. Wszystkie materiały, które gromadzę są związane tylko z łódzkim speedwayem.
Czyli, jakbyśmy potrzebowali programu z meczu, dajmy na to sprzed dwóch lat, jest szansa, że takowy znajduje się w twojej kolekcji?
Jest to bardzo możliwe. Myślę, że możemy się cofnąć nawet do lat 80. i 70. Bardziej interesuje mnie historia do 1980 roku i to, jakie były początki u nas.
A dlaczego właśnie żużel?
Żużel w Łodzi ma bardzo długą tradycję. Kiedyś stadion pękał w szwach, a w drużynie jeździli wybitni zawodnicy. Postanowiłem to wszystko zebrać, kultywować, żeby ludzie wiedzieli, że żużel w Łodzi nie zaczyna się tutaj, na tym stadionie, ale wcześniej działo się tutaj też coś innego, wyglądało to inaczej. Były inne nazwy drużyn. Byliśmy znani w Polsce. Taka ciekawostka. Pierwsze stowarzyszenie kibiców to był Fanklub J.A.G. Speedway Łódź.
Pamiętasz może, w którym to było roku?
Na przełomie 1995 i 1996 roku. Było to oficjalnie zarejestrowane stowarzyszenie kibicowskie, które też organizowało wyjazdy. Mieli gadżety, ale niestety tylko w formie koszulek. W ogóle w tym klubie były straszne problemy z barwami. Gdy klub był reaktywowany, to nasze barwy były takie, jak barwy kasków żużlowców, czyli czerwony, niebieski, biały i żółty. Wiąże się z tym historia. Byłem tym, który uszył pierwszą flagę. W tamtych czasach ciężko było o materiały w takich kolorach kupić w sklepie, więc po prostu wziąłem prześcieradła i je odpowiednio pofarbowałem.
Wspominałeś, że kiedyś stadion pękał w szwach, a historia lubi się powtarzać. Myślisz, że i w tym przypadku jest na to szansa?
Wiesz co, musielibyśmy zacząć tutaj walczyć o wyższe cele, nie tylko o play-off. Już na początku sezonu musiałoby zostać powiedziane, że jest budowany skład do awansu. Wtedy jest szansa, że nazwiska zawodników przyciągną ludzi na stadion, no i oczywiście wyniki.
Jako pasjonat historii żużla umiałbyś wskazać sezon, który jest najbliższy Twojemu sercu?
Myślę, że takim światełkiem w tunelu był sezon 2022, czyli dość niedawny, i te nieszczęsne play-offy. Pojechaliśmy do Krosna i czar prysł.
Są jakieś znaczące różnice, między tym jak było kiedyś, a jak jest teraz?
Jak zaczynaliśmy w 1995 roku, to wiadomo były początki. Część ludzi ze stowarzyszenia pomagała w parku maszyn, więc mieliśmy właściwie bezpośredni dostęp do zawodników w trakcie meczu. Po meczu wszyscy kibice mieli dostęp do zawodników i to bardzo różni obecną sytuację, od tej która była na początku. Do wszystkich gwiazd, które do nas przyjeżdżały, bo w latach 90. gościliśmy też Gollobów, można było podejść, zrobić sobie zdjęcia, wziąć autografy. To było normalne. Gdy zawodnik mówił, dziękuję, już koniec, to nikt nie był nachalny.
Który zawodnik najbardziej zapadł Ci w pamięć?
Jest tylko jeden taki – nasza gwiazda Sam Ermolenko, a drugą gwiazdą tego klubu, według mnie był Sławomir Tronina, wychowanek Łodzi, taki nasz zawodnik z krwi i kości. Także Panie Sławku pozdrawiam.
Powiedziałeś o gwiazdach, na meczach widzimy Cię z Twoją gwiazdą, jak zaraziłeś córkę pasją do żużla, czy młoda sama się zaraziła i teraz chce przychodzić bardziej niż tata?
[Michalina] Jak nauczyłam się czytać i dowiedziałam się, jakie mecze są tutaj rozgrywane, chciałam tu przyjść.
Czyli zaczęłaś od archiwów?
[Michalina] Tak.
Miłością do historii żużla również zarażasz córkę?
Jak nauczyła się płynnie czytać, to na przystanku zobaczyliśmy reklamę Orła, taki plakat niewielki. Ona zawsze na to patrzyła i pytała, kiedy pójdziemy.
Debiut był na jakim meczu?
[Michalina] Na Wybrzeżu.
To był mecz domowy z Wybrzeżem Gdańsk, a pierwszy wyjazd był daleki, bo aż do Krosna. Wyjechaliśmy i wydawało mi się, że to najdalszy nasz wyjazd będzie, a tu Miśka powiedziała do mnie: no tata widziałam Wilka w Krośnie, teraz chciałabym zobaczyć Diabła w Landshut. Nie udało nam się pojechać i jest to takie nasze niespełnione marzenie, żeby pojechać właśnie do Niemiec do Landshut, bo niewielu kibiców tam było.
Michalino, czy opowiadasz czasem w szkole o tym, co robisz w weekendy? Na jakie mecze chodzisz?
[Michalina] Tak często to nie.
Więc koleżanki nie wiedzą o Twojej pasji?
[Michalina] Tylko niektórzy koledzy.
A zdarzyło się tak, że ktoś z klasy z Tobą przyszedł na mecz?
[Michalina] Tak.
Dodam od siebie, że z klasy Michaliny dwie osoby chodzą na żużel.
Michalino, a jakie emocje towarzyszą Ci w trakcie wyścigów? Wyczekujesz każdego kolejnego meczu?
[Michalina] Wyczekuję.
Dodam że to jest jedyne dziecko, które w zeszłym sezonie zaliczyło każdy wyjazd i wszystkie mecze u siebie.
Rozmowa z Mateuszem Ruprechtem o tym, jak od dziecka wkręcił się w czarny sport, a od kilku lat kibicuje łódzkim Orłom.
Od kiedy na świat przyszły moje wnuki, to pakujemy całą ekipę i ruszamy na mecz razem, opowiada Katarzyna Jędrzejczak.
Sandra Sobczyńska pierwszy raz była na meczu żużlowym, zanim jeszcze nauczyła się chodzić. Przeczytajcie, co opowiedziała nam o urokach kibicowania.
Zazwyczaj to ojcowie zarażają swoje córki miłością do sportu. W tym przypadku było inaczej. To Daria Bilska zaprosiła tatę na pierwszy mecz żużlowy. Od tamtej pory żużel stał się jej największą pasją.
Michał Trzewikowski opowiada, jak trafił na żużlowy stadion, a wraz z nim jego syn Szymon. I wkręcili się w to na maksa.
Siedemnastoletnia Oliwia Kopeć nie tylko dopinguje żużlowców, ale też przemierza stadion z aparatem w ręku, by uwiecznić piękno żużlowej rywalizacji.