15/05/2025
REKLAMA
Start Wkręć się Wspólna pasja

Wspólna pasja

Zazwyczaj to ojcowie zarażają swoje córki miłością do sportu. W tym przypadku było inaczej. To Daria Bilska zaprosiła tatę na pierwszy mecz żużlowy. Od tamtej pory żużel stał się jej największą pasją.
Wspólna pasja

Jak trafiłaś na mecz żużlowy po raz pierwszy?   

Zaprosiłam tatę na drużynowe mistrzostwa Europy juniorów i zakochałam się w żużlu. 

 

Najczęściej można usłyszeć odwrotną historię – to ojcowie zabierają swoje córki na mecz, powiedz więcej, jak było u Ciebie. 

Ja i mój tata pochodzimy ze Szczecina. Mieszkam w Łodzi od kilku lat i dopiero tu, po przeprowadzce, odkryłam fascynujący świat żużla. Gdy tata przyjechał do mnie w odwiedziny, pomyślałam, że będzie to doskonała okazja do wspólnego wyjścia i zaproponowałam mu właśnie mecz żużla. Na mistrzostwach bawiliśmy się świetnie.

 

Co jest uzależniającego w tej dyscyplinie, że wracasz na trybuny regularnie?

Adrenalina. Nic nigdy nie jest pewne. W każdym biegu, w pojedynczym okrążeniu, wszystko może stanąć na głowie. Zawodnicy mogą się przetasować. To jest piękne, bo wszyscy zaczynają z tego samego poziomu, potem jesteśmy świadkami cudów. 

Wspólna pasja
Wspólna pasja

Jak wyglądała twoja dalsza droga kibicki?

Na początku przychodziłam razem ze znajomymi spędzić czas w parku maszyn. W 2021 roku pojechałam do Tarnowa na mecz wyjazdowy. Podczas tej wyprawy poznałam Patryka, który jest bębniarzem w czasie dopingu. Przypadliśmy sobie do gustu i teraz razem pojawiamy się na rozgrywkach. Jak widać - żużel łączy. 

 

Jak to się stało, że wybrałaś się na mecz wyjazdowy? 

Chciałam sprawdzić, jak to jest kibicować w innym mieście. Szukałam na grupie Orzeł Łódź Forever informacji. Odezwał się do mnie jeden z zaangażowanych fanów i pomógł mi znaleźć osobę, która wybierała się na zawody autem. Tym samym, którym również jechał Patryk. Właśnie w nim zaznajomiliśmy się, gdy byliśmy w trasie do Tarnowa. 

Wspólna pasja

Jak było na miejscu?

Byłam pod wielkim wrażeniem fanów, którzy także przybyli na spotkanie. Tamten wyjazd był wyjątkowy dla mnie z jeszcze jednego powodu: w Tarnowie pierwszy raz miałam do czynienia z sektorem dopingującym. Nie znałam kompletnie przyśpiewek, a stałam w pierwszym rzędzie. Było to, w pozytywnym sensie tego słowa, przedziwne przeżycie. 

 

Przeżyłaś istną próbę ognia.

Nie znałam ani jednej przyśpiewki. Wcześniej stałam nad parkiem maszyn i nie słyszałam, co się śpiewa. Dlatego podczas meczu wyjazdowego byłam w lekkim szoku, ale szybko się nauczyłam. Teraz śpiewam razem z innymi za każdym razem. Zawsze zwiększa to emocje, adrenalinę oraz fantastyczną zabawę. 

 

Rozmawiał: Karol Zabłocki

Wstecz