Wspólna pasja
Jak trafiłaś na mecz żużlowy po raz pierwszy?
Zaprosiłam tatę na drużynowe mistrzostwa Europy juniorów i zakochałam się w żużlu.
Najczęściej można usłyszeć odwrotną historię – to ojcowie zabierają swoje córki na mecz, powiedz więcej, jak było u Ciebie.
Ja i mój tata pochodzimy ze Szczecina. Mieszkam w Łodzi od kilku lat i dopiero tu, po przeprowadzce, odkryłam fascynujący świat żużla. Gdy tata przyjechał do mnie w odwiedziny, pomyślałam, że będzie to doskonała okazja do wspólnego wyjścia i zaproponowałam mu właśnie mecz żużla. Na mistrzostwach bawiliśmy się świetnie.
Co jest uzależniającego w tej dyscyplinie, że wracasz na trybuny regularnie?
Adrenalina. Nic nigdy nie jest pewne. W każdym biegu, w pojedynczym okrążeniu, wszystko może stanąć na głowie. Zawodnicy mogą się przetasować. To jest piękne, bo wszyscy zaczynają z tego samego poziomu, potem jesteśmy świadkami cudów.
Jak wyglądała twoja dalsza droga kibicki?
Na początku przychodziłam razem ze znajomymi spędzić czas w parku maszyn. W 2021 roku pojechałam do Tarnowa na mecz wyjazdowy. Podczas tej wyprawy poznałam Patryka, który jest bębniarzem w czasie dopingu. Przypadliśmy sobie do gustu i teraz razem pojawiamy się na rozgrywkach. Jak widać - żużel łączy.
Jak to się stało, że wybrałaś się na mecz wyjazdowy?
Chciałam sprawdzić, jak to jest kibicować w innym mieście. Szukałam na grupie Orzeł Łódź Forever informacji. Odezwał się do mnie jeden z zaangażowanych fanów i pomógł mi znaleźć osobę, która wybierała się na zawody autem. Tym samym, którym również jechał Patryk. Właśnie w nim zaznajomiliśmy się, gdy byliśmy w trasie do Tarnowa.
Jak było na miejscu?
Byłam pod wielkim wrażeniem fanów, którzy także przybyli na spotkanie. Tamten wyjazd był wyjątkowy dla mnie z jeszcze jednego powodu: w Tarnowie pierwszy raz miałam do czynienia z sektorem dopingującym. Nie znałam kompletnie przyśpiewek, a stałam w pierwszym rzędzie. Było to, w pozytywnym sensie tego słowa, przedziwne przeżycie.
Przeżyłaś istną próbę ognia.
Nie znałam ani jednej przyśpiewki. Wcześniej stałam nad parkiem maszyn i nie słyszałam, co się śpiewa. Dlatego podczas meczu wyjazdowego byłam w lekkim szoku, ale szybko się nauczyłam. Teraz śpiewam razem z innymi za każdym razem. Zawsze zwiększa to emocje, adrenalinę oraz fantastyczną zabawę.
Rozmawiał: Karol Zabłocki
Rozmowa z Mateuszem Ruprechtem o tym, jak od dziecka wkręcił się w czarny sport, a od kilku lat kibicuje łódzkim Orłom.
Od kiedy na świat przyszły moje wnuki, to pakujemy całą ekipę i ruszamy na mecz razem, opowiada Katarzyna Jędrzejczak.
„Żeby ludzie wiedzieli, że żużel w Łodzi nie zaczyna się tylko tutaj, na tym stadionie” – mówi Mariusz Sujka. A do rozmowy dorzuca swoją cześć pasji do żużla jego córka – Michalina.
Sandra Sobczyńska pierwszy raz była na meczu żużlowym, zanim jeszcze nauczyła się chodzić. Przeczytajcie, co opowiedziała nam o urokach kibicowania.
Michał Trzewikowski opowiada, jak trafił na żużlowy stadion, a wraz z nim jego syn Szymon. I wkręcili się w to na maksa.
Siedemnastoletnia Oliwia Kopeć nie tylko dopinguje żużlowców, ale też przemierza stadion z aparatem w ręku, by uwiecznić piękno żużlowej rywalizacji.